No i jest kolejny rozdział~! Może krótki, ale bardzo mi się podoba i mam nadzieję, że wam też przypadnie do gustu~. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać ale w końcu się udało go napisać :D
Co tam u was? U mnie nudno i gorąco :P
Ale przynajmniej treningi są XD
~~~
Rozdział 11
Nie zapowiadało się na to by Sanji miał wyzwanie ze mną lub
ja z nim w grze. Potem w ogóle przestaliśmy w to grać bo Luffy zaczął szaleć i
wszyscy przystąpili do picia i jedzenia. Na początku było naprawdę miło i
wszyscy byli rozluźnieni jak zawsze, ja podziwiałem zgrabne ruchy Księcia który
co jakiś czas sięgał po lampkę wina a jego policzki robiły się coraz bardziej
czerwone po każdym łyku. Nie mogłem przestać obserwować jego rąk, ust, oczu i
włosów. Były wręcz oszałamiające. Powstrzymałem się dopiero po tym jak Nami
poklepała mnie po ramieniu i uśmiechnęła się porozumiewawczo. Zrozumiałem, że
ona i Robin obserwowały mnie i już wszystko wiedzą.
W końcu nie mogłem skupić się w tym gwarze, zawsze mi to
wychodziło, ale teraz to co innego. Wziąłem ze sobą butelkę sake i zlazłem na
dwór. Usiadłem na chodniku przed kamienicą i co jakiś czas brałem łyka trunku.
Po ulicy czasem przejechał jakiś samochód, ale oprócz tego było całkiem pusto.
Wiał czasem chłodny wiaterek ale nie zanosiło się na deszcz (całe szczęście) i
niebo było pełne gwiazd, co w tym mieście jest trudne do zobaczenia.
Nie wiedziałem nad czym zacząć rozmyślać najpierw. Nad
Sanji’m? Jeśli sobie coś przypomni to mnie pewnie zabije, a jeśli nie, to
zostawi i dołączy do Trafalgar’a. A ja tak chce by był ze mną…
Do tego jeszcze doszedł Ace, sądziłem że go nie spotkamy, a
na pewno nie tak szybko. Wiedziałem, że był chłopakiem Sanji’ego przed jego
wypadkiem. Ale nie chciałem o tym w ogóle myśleć. I teraz też nie chce. Wiem
tylko, że jak coś się stanie, lub coś się będzie szykowało to będę bronił
Księcia do ostatniej kropli krwi. Mógłbym się nawet zachowywać jak jego wierny
pies, a raczej potwór. Najważniejsze by nic mu się nie stało.
Położyłem się na chodniku i znów napiłem sake. Dlaczego nic
nie może być łatwe i proste jak miecz? Miecz tnie, rani i zabija, w dobrej lub
złej sprawie, ale zawsze działa tak samo. Wystarczy się zamachnąć i usłyszysz
słodki świst stali, który zaraz przetnie twoją ofiarę na pół i wszędzie poleje
się ciepła, lepka krew.
Dlaczego wszystko jest bardziej zawiłe i nachodzi na siebie?
Niby mam przyjaciół którzy są zawsze w gotowości by mi pomóc, ale co z tego,
jak ja nie lubię dzielić się swoimi kłopotami? Wolę rozwiązywać je sam, by inni
nie mieli zmartwień.
- Zorooo!- usłyszałem głos pijanego Usoppa i głupkowaty
rechot Fanky’ego i Brook’a. Czarnowłosy wychylał się przez okno, dobrze, że nie
tak daleko by spadł.
- Czego?- mruknąłem zirytowany faktem że jest środek nocy o
on drze ryja na całe miasto.
- Chodź na górę! Sanji cię szuka..!
Westchnąłem i podniosłem się. On mnie szuka? Myślałem, że
jest zajęty imprezą i śmianiem się z Chopper’em i naszym głupkowatym szefem.
Opróżniłem do końca butelkę sake i wyrzuciłem do śmietnika, który stał przy
chodniku, potem poczłapałem na górę.
Jak się okazało większość osób było już tak zalanych, że
bełkotali niezrozumiałe słowa lub już słodko spali. Tylko Chopper był trzeźwy,
ale oczy się dzieciakowi zamykały i zaczął się układać obok Luffy’ego, który
zasnął ubrudzony jedzeniem. Robin siedziała na fotelu i sączyła drinka, a Nami się głośno śmiała z
Usoppa, Franky’ego i Brook’a którzy się wygłupiali. Sanji siedział obok Nico
tylko że na podłodze i szczerzył się promiennie przez co zrobiło mi się ciepło
na sercu. Jednak zdążyłem zauważyć, że też nie jest już trzeźwy.
- Glonie mój, w końcu jesteś!- gdy mnie zobaczył to wstał,
podszedł do mnie i się przytulił.- Chcę coś z tobą porobić… Chodźmy na plaże,
popływać razem.
Spojrzałem na niego zszokowany i uśmiechnąłem się lekko.
- Ciekawa propozycja, ale ty chyba powinieneś iść spać.
Chodź zaprowadzę cię do łóżka.- złapałem go za ręce i próbowałem od siebie
odciągnąć chociaż wolałbym by tulił się do mnie w nieskończoność.
- Nie chce mi się w ogóle spać!- zrobił naburmuszoną minę.-
Napijmy się jeszcze.
- Dla ciebie już nie ma alkoholu Książe.- zaśmiałem się.-
Idziemy do sypialni.
- Chce z tobą.- przytulił się znów do mnie.
Spojrzałem po wszystkich i nikt prócz Nico się nami nie interesował.
Kobieta uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo.
- Idź z nim, ja ich też położę spać.
Przytaknąłem ruchem głowy i wziąłem blondyna na ręce, potem
poszedłem z nim do sypialni. Oj jak ja chciałem go teraz rzucić na łóżko i
wypieprzyć, ale nie mogłem tego zrobić. Nie jestem zboczeńcem. Posadziłem
chłopaka na łóżku i uśmiechnąłem się.
- No to się rozbieraj.
- Ty mnie rozbierz.- uśmiechnął się.
Czy on musi mnie tak kusić? To nie jest fair…
Nachyliłem się nad nim i zdjąłem mu marynarkę, potem zająłem
się odpinaniem guzików jego koszuli. To właśnie wtedy poczułem jak jego zgrabna
ręka zaczesuje mi włosy, a potem muska moje trzy kolczyki. Dłoń i ten cudowny
dotyk zeszła na policzek, musnęła usta i zaczęła iść w dół. Najpierw szyja,
potem obojczyk. Spojrzałem kucharzowi w oczy, a on w moje.
- Chcę paluszka…- szepnął i dotknął wargami moich ust.
Byłem strasznie zaskoczony, ale nie trwało to długo, w końcu
stało się to o czym marzyłem więc powinienem korzystać. Przewaliłem go tak by
leżał na łóżku, a ja nad nim. Wsunąłem język do jego ust i ręką przeczesywałem jego
miękkie, złote włosy. Ręce chłopaka powędrowały pod moją koszulkę i dokładnie zarysowywały
moje mięśnie, poczułem że chce zdjąć ze mnie koszulkę. A jeśli chce to zrobić,
to znaczy, że chce się ze mną kochać. Też tego bardzo chcę, ale nie będę tego
robił gdy on jest pijany, bo ludzie w tym stanie niejedno chcą a potem żałują
swoich decyzji.
Oderwałem się od jego smakujących alkoholem i nikotyną ust,
i powstrzymałem jego dłonie.
- Nie będziemy tego robić brewko.- stwierdziłem i
pocałowałem go w obojczyk.
- Dlaczego nie?- spojrzał na mnie zdziwiony.- Ja cię
pragnę!- zacisnął swoje dłonie na moich barkach i podciągnął się do moich ust.-
Wypieprz mnie.- szepnął i zaczął zmysłowo lizać i muskając wargami moje usta.
Poczułem jak robi mi się twardo między nogami i znów się nie powstrzymałem.
Oddałem pocałunek dość żarliwie i brutalnie, ale właśnie taki byłem. Gdy
poczułem jak pociera kolanem o moje krocze to znów otrzeźwiałem.
- Nie.- mruknąłem.- Jesteś pijany, jutro pogadamy.-
stwierdziłem stanowczo i wróciłem do rozbierania go by mógł iść spać.
- Ale… Cholerna sałata!- fuknął obrażony i gdy był w samych
bokserkach to ułożył się na łóżku.
Odwróciłem się do wyjścia by iść stąd i nie patrzeć na jego
zmysłowe nogi i zgrabny tyłek. Ten chłopak był wręcz idealny! Prawie jak
porcelanowa laleczka, chociaż wiedziałem, że w jego nogach jest siła niejednego
konia.
Ruszyłem do drzwi ale usłyszałem, śpiący i zachrypły głos
kucharza.
- Marimo, śpij ze mną… Proszę…
Odwróciłem się do niego i ujrzałem parę niezwykle
niebieskich, proszących oczu. Chyba spanie w jednym łóżku nikomu nie zaszkodzi,
nie?
Westchnąłem i zdjąłem z siebie koszulkę i spodnie po czym
położyłem się obok niego i przykryłem nas kołdrą. Sanji od razu przytulił się do
mnie zamkając oczy by zasnąć.
Dlaczego tak nie jest codziennie? Dlaczego każdej nocy nie
mogę spać z nim i przytulać jego chłodne ciało do swojego by je rozgrzać?
Dlaczego codziennie mnie tak nie całuje i się do mnie nie przytula?
Dlaczego on nie jest mój?
Westchnąłem i zatopiłem nos w jego złotych kosmykach.
Zamknąłem oczy i pocałowałem go w główkę.
- Kiedyś będziesz mój. Może nawet prędzej.
Masz rację to był cudowny rozdział i teraz na kolanach błagam cię o kolejny ;) A co u mnie? hm dużo pracy w pracy, dużo ludzi na urlop poszło więc mam nawał roboty =( Pobudka o 5:30 a w domu jestem o 16:30 masakra =( przez to właśnie zrobiłam przerwę wakacyjną na swym blogu =( ale nie pogodzę tyle pracy i bloga jeszcze do tego anime i aion xD ale we wrześniu to się ziemni bo od początku września URLOP xD więc błogie lenistwo, anime, ZoSan i aion o tak miodzio =) a właśnie zapraszam na pierwszy rozdział opowiadania na mego bloga ;) następna notka 31 sierpnia =) pozdro trzymaj się =)
OdpowiedzUsuń