sobota, 26 lipca 2014

Winda [Shizuo x Izaya]



Ohayo~! W końcu udało mi się coś wymyślić z Durary~! Jestem bosssska... Do tego opowiadanie mi się bardzo podoba :D
Było mi strasznie nudno więc stwierdziłam, że naszemu kochanemu Izajaszowi też może być ;)
Macie czasem na coś ochotę? Na pewno macie, ja aktualnie mam na sushi na pizze z krewetkami, w tym momencie oddałabym za to wszystkoooo!!!!
Ale to dziwne bo nienawidzę ryb (stosuję zasadę nie patrzeć, nie dotykać, nie jeść) ale owoce morza uwielbiam, no i sushi. Shusi to wyjątek. :)
Miłego czytania~! 
 ~~~

Winda

Nuda jest okropna. A jeszcze gorsza jest nuda w samotności. Shizu-chan dobrze bawi się w pracy a ja siedzę jak ten ciołek na kanapie i się nudzę.
Nie pracuję bo zrobiłem sobie wolne (Shizuo prosił), jednak, ja, tak wielka i boska osoba nie przewidziała, że nie będę miał co robić.
Patrzenie w sufit już dawno przestało mnie interesować, zjadłem już ootoro i napiłem się kawy. Wiadomości w telewizji też zaczęły się powtarzać, a ja i tak już dawno o tym wszystkim wiedziałem.
- NUDNO MIIIII!!!- krzyknąłem a cały dom po czym znów opadłem na kanapę. Rzadko mam takie dni w których wszystko traci sens i nic nie sprawia mi radości prócz Shizu.
- To idź na dwór.- westchnęła Namie wchodząc do pokoju.- Czasem jesteś gorszy niż dziecko.- odłożyła jakieś papiery na biurko i stanęła nad łóżkiem na którym leżałem.- Idę do domu, skończyłam robotę.
- To idź.- mruknąłem i podniosłem się.- A z tym dworem to nie jest zły pomysł~. Znajdę Shizusia i mu trochę podokuczam~!
Powolnym krokiem, już trochę ożywiony poszedłem do swojej sypialnie by ubrać na siebie jakąś koszulkę bo przecież nie wyjdę z goła klatą.. Chociaż… Reakcje ludzi byłyby naprawdę komiczne, aż miałem ochotę spróbować wyjść też bez spodni, w samych bokserkach. Ale to może kiedy indziej.
Założyłem na siebie szarą bluzę, potem jakieś buty i po sprawdzeniu czy mam przy sobie nożyk i chociaż jeden telefon wyszedłem z mieszkania.
Czekając na windę bawiłem się przyciskiem, męcząc go tylko by guziczek się świecił. W końcu jednak winda przyjechała i musiałem wsiąść. Nacisnąłem guzik z literką „P” i żadnego innego. Winda jednak zatrzymała się piętro niżej i wsiadł do niej starszy pan z laską. Uśmiechnąłem się do niego lekko i oparłem o ściankę. A gdyby skorzystać z okazji i pobawić się w tej windzie?
Postanowiłem się trochę pośmiać i gdy tylko staruszek nacisnął naciśnięty już przeze mnie przycisk „P” wydałem z siebie odgłos wybuchu. Dzidek zamrugał oczami i zaskoczony znów nacisnął przycisk, a ja powtórzyłem dźwięk.
- Słyszał to Pan?- spojrzał na mnie powoli trochę zdezorientowany.
- No, lepiej niech Pan nie naciska więcej bo jeszcze spadniemy.
Mężczyzna znów spojrzał na przyciski i zrobił krok w tył przyciskając plecy do ścianki, a gdy winda dojechała na parter to od razu z niej wyskoczył i pobiegł do wyjścia z wieżowca.
Myślałem że dosłownie się posikam ze śmiechu, a że bardziej byłem tym zajęty to nie zauważyłem jak ktoś wsiadł do windy i nacisnął przycisk na 4 piętro. Była to niska blondynka z dość dużymi cyckami. Postanowiłem znów się zabawić.
Splotłem ręce z tyłu i zacząłem się w nią wpatrywać wytrzeszczając oczy. Przez jakiś czas nie reagowała, próbując mnie zignorować, ale w końcu ostrożnie się do mnie odwróciła i spojrzała pytająco.
- Co się gapisz?
Uśmiechnąłem się szeroko jak psychopata i odpowiedziałem:
- Zabiłem dzisiaj Shizuo Heiwajime~…
- Wariat.- ponownie nacisnęła przycisk piętra na którym chciała wysiąść i gdy tylko winda stanęła to szybko z niej wyskoczyła.
Zaśmiałem się głośno i nacisnąłem najwyższe piętro. Może spróbujemy jeszcze raz?
Gdy tylko tam dojechałem to założyłem kaptur na głowę odwróciłem się twarzą do jednego z rogów windy i oparłem głowę o ściankę. Ręce zwisały mi bezwładnie, trzeba tylko czekać na kogoś. Stało się to całkiem szybko, winda zaraz ruszyła i do środka wsiadło dwóch młodych chłopców. Ja w ogóle się nie ruszałem i starałem się też nie mrugać.
- Ej…- brunecik szturchnął niebieskowłosego.- On żyje?- wskazał na mnie.
- Nie wiem. Zapytaj się, ale fakt, nie rusza się..
Zapadła cisza, a ja nadal nie ruszałem się z miejsca, chciało mi się strasznie śmiać, ale skutecznie się powstrzymywałem.
- Przepraszam…- niebieskowłosy w końcu odważył się mnie zaczepić i gdy tylko mnie szturchnął to przechyliłem się na ściankę udając martwego.
Brunet zaczął krzyczeć i akurat winda stanęła to wylecieli z niej jak poparzeni. Zaczerpnąłem oddechu i zacząłem chichotać, te istotki naprawdę są pocieszne i zabawne. Co ja bym bez nich zrobił?
Przyszła kolejna ofiara, starsza pani mieszkająca piętro niżej niż ja. Złapałem drzwi zanim się zamknęły a ona spojrzała się na mnie pytająco.
- Przepraszam, ale czekam na przyjaciela~.- wytłumaczyłem z uśmiechem.
- Dobrze syneczku.- uśmiechnęła się.
Odczekałem minutę i puściłem drzwi by się zamknęły.
- Cześć Psyche, jak ci minął dzień?- uśmiechnąłem się do powietrza.
- Synku do kogo mówisz?- staruszka spojrzała się na mnie.
- No do mojego przyjaciela… Właśnie wraca z salonu tatuażu, widzi pani jakiego sobie smoka zrobił?- wskazałem na owy punkt w przestrzeni.
Kobieta spojrzała tam i zaczęła się wpatrywać jakby naprawdę miał się tam pojawić jakiś chłopak.
- No rzeczywiści ładny.- uśmiechnęła się.- Też sobie taki zrobię kiedyś.- poprawiła torby i winda zatrzymała się na jej piętrze.- Przyjdźcie kiedyś do mnie na ciasteczka kochaneczki, ale lepiej weź ze sobą tego blondyna.- uśmiechnęła się.
- Dobrze~!- pomachałem jej chichocząc.
Drzwi się za nią zamknęły a ja nacisnąłem przycisk mojego piętra. Potem szybko pobiegłem do swojego mieszkania by poszukać pewnej rzeczy. Nie było trudno bo pudełek mam pełno, a wziąłem takie średnie których jest od zajebania. Musiałem tylko wywalić z niego jakieś papiery. Ruszyłem uśmiechnięty z pudełkiem do windy i położyłem go w rogu. Wystarczy tylko czekać, aż ktoś tu jeszcze wsiądzie.
Po pięciu minutach podczas których grałem na telefonie w Tetrisa winda ruszyła. Schowałem szybko swój różowy telefon do kieszeni i oparłem się o ściankę windy. Zatrzymała się na 8 piętrze i do środka wszedł wysoki czarnowłosy mężczyzna, który hodował pelargonie u siebie w domu (ja wiem wszystko~..).
Jechaliśmy na parter i prawie pod koniec podróży spojrzałem na niego.
- Czy Pan też słyszy tykanie zegara?
Nastała cisza i po usłyszeniu cichego „tyk-tyk-tyk” przytaknął ruchem głowy. Pewnie nie zdążył skojarzyć, że to robił jego zegarek bo spojrzałem się na pudełko przestraszony.
- O kurwa…- szepnąłem.- Bomba…
Mężczyzna zbladł i zaczął szybciej oddychać, mam nadzieję, że nie dostanie zawału chociaż byłoby komicznie.
- Bomba..?
- A głuchy pan jest?- zwróciłem wzrok na niego i zapadła grobowa cisz którą przerywało tylko tykanie zegarka i dźwięk uruchomionej windy.
- Zginiemy tu!- krzyknął głośno i zaczął naciskać panicznie przycisk parteru. W końcu maszyna się go posłuchała i gdy tylko się zatrzymała to wybiegł na zewnątrz krzycząc „POLICJA!!”
Wybuchnąłem śmiechem zasłaniając sobie pyszczek łapką. Ci ludzie są tacy głupi, tacy naiwni i prości w obsłudze… Na wszystko się nabiorą jeśli tylko dobrze zagrasz, a ja wszystko potrafię dobrze zagrać.
- Czego się śmiejesz kleszczu?- do winy wszedł Shizu- chan w znanym już wszystkim stroju barmana.- Gdzie byłeś?
- Cały czas w windzie byłem~.- zachichotałem.- Bawiłem się~!
- Nie będę wnikał.- ziewnął a ja dorwałem się do przycisków wygrywając na nich „Lulaj że Jezuniu”
- Przestań Izaya, ty zawsze musisz mnie wkurwiać?- warknął i złapał mnie za bluzę podnosząc do góry. Winda zatrzymywała się na każdym piętrze.
Blondyn przewiesił mnie sobie prze ramie i spokojnie oparł się ramieniem o ściankę windy.
- Nudno mi było cały dzień Shizu~! Teraz będziesz musiał spędzić ze mną jakoś czas~.
- Wystarczy, że rozłożysz przede mną nogi i będę cały twój.- uśmiechnął się.- Ta winda mnie wkurwia, musiałeś nacisnąć wszystkie przyciski!?
- Może rozstawie nogi wieczorem, teraz spędzimy czas jakoś inaczej~- zacmokałem.- I tak jesteś mój~.
Blondyn coś chciał odpowiedzieć gdy drzwi windy się otworzyły i stanęła w nich jakaś grupka nastolatków. Pewnie musieli się zdziwić na widok Bestii z Ikebukuro z przewieszonym na ramieniu mną.
- To może my pojedziemy później.- zamknęli drzwi i winda znów ruszyła w górę.
Shizu-chan westchnął ciężko i wyjął z kieszeni papierosy. Ja za to śmiałem się jak opętany.

Może jutro mi nie będzie nudno.

1 komentarz:

  1. Ej, zajebiście Ci to wyszło:D No lałam max jak Izaya udawał martwego... Albo jak gadał z niewidzialnym przyjacielem xD lol, uśmiałam się xD To takie do niego podobne xD
    "Wystarczy, że rozłożysz przede mną nogi i będę cały twój." *.* Kyaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!

    OdpowiedzUsuń