piątek, 4 lipca 2014

Książe- rozdział 8 [Zoro x Sanji]

Bardzo was przepraszam za tak długą przerwę ;_;
Ciężko mi się pisało ten rozdział i ogólnie mam wieeeeeeelkiego lenia. Do tego brak pomysłów na opowiadania ;_;
Może macie jakieś pomysły albo coś w tym rodzaju?
Jeszcze raz przepraszam i zapraszam do kolejnego rozdziału "Księcia".

~~~



Rozdział 8

Wyjąłem z paczki papierosa i po włożeniu go do ust zręcznie zapaliłem go zapalniczką. Następnym moim ruchem było wyjęcie kluczy i wkładanie każdego z nich do zamku furtki, udało się je otworzyć dopiero za piątym razem. Pasował srebrny klucz z pęku srebrnych kluczy, byłem z siebie dumny, że rozróżniam srebrny kolor. Zoro pchnął furtkę i ona otworzyła się nie wydając żadnego dźwięku który powinna wydawać każda metalowa furtka. A może moja jest z plastiku? Dotknąłem jednego z prętów i ścisnąłem. Na bank to był metal.
- Powiesz mi co robisz?- głos glona wyrwał mnie z zamyślenia. Mężczyzna stał już kilka kroków z przodu i patrzył się na mnie dziwnie, tymi swoim pięknymi brązowymi oczami.
- A nic.- puściłem szybko furtkę i podążyłem za nim.- Stresuje się po prostu.- poczułem jak moje policzki robią się ciepłe więc odwróciłem wzrok.
Do drzwi szliśmy w ciszy, tylko chrzęst żwiru obijał nam się o uszy. Miałem wrażenie, że ta krótka droga zajęła nam co najmniej 10 minut i w tym czasie zdążyłem obejrzeć dokładnie cały ogród. Ale tak nie było, mimo że miałem takie wrażenie to spacerek zajął nam góra minutę.
Stanęliśmy przed drzwiami z ciemnego drewna i znów zacząłem po kolei wkładać każdy srebrny klucz do zamka. Tu poszło gorzej, trafiłem za szóstym razem. Zamek cichym dźwiękiem oznajmił nam, że jest otwarty i pchnąłem drzwi od razu zaglądając do środka. Przedpokój był schludny i jasny, podejrzewam, że reszta domu jest podobna.
Weszliśmy do środka i bez zdejmowania butów obejrzeliśmy szybko wnętrza. Powiem jedno, mam sporo forsy.
Meble skórzane, krzesła i stół z ciemnego drewna, duży telewizor, wielka lodówka i ogólnie kuchnia imponowała rozmiarami i wyposażeniem.
- No proszę…- Zoro uśmiechnął się i obejrzał figurki kotów stojące na kominku.- W moim skromnym mieszkanku mieszka taki bogacz.
- Wolę twoje mieszkanie.- przejechałem dłonią po grzbietach książek które były poukładane na regałach.- Tutaj jest tak obco…- po moich plecach przeszedł zimny dreszcz.- Dobra… Przeglądaj szafki i jak znajdziesz coś ciekawego to weź ze sobą.
- Spoko.- szermierz podszedł do jakiejś szafki zaczął przeglądać jej wnętrze.
Postanowiłem parter zostawić glonowi, więc spiąłem się i zacząłem maszerować na górę. Schody nie skrzypiały pod moimi stopami co też wydawało mi się dziwne, przecież wszystkie schody skrzypią…
Po wejściu na górę (na szczęście były tam tylko trzy pokoje) od razu skierowałem się do pierwszych drzwi z brzegu. Trafiłem do pokoju gościnnego, schludnego i w kolorze jasnej pomarańczy, szafki były puste, a w wazonie były tylko kwiatki. Porzuciłem ten pokój i podążyłem do następnego. Była to sypialnia, duża i błękitna. Wielkie łóżko powinno zajmować większość miejsca, a tak nie było, wszystko miało takie proporcje, że nie zmniejszało pokoju. Pierwsze co mnie zainteresowało to szafka, otworzyłem ją i było tam mnóstwo papierów. Zwykle to były jakieś rachunki za dom i restauracje jednak znalazłem też teczkę w której były potwierdzenia przelewów dużych sum pieniędzy na konto niejakiego Tafalgara Lawa’a. No tak, przecież „jestem” jego podwładnym,  na pewno byłem zmuszany do oddawania części swoich zarobków. Podniosłem się z klęczek zostawiając ten cały bałagan i wtedy zauważyłem to co stało na szafce.
Była to drewniana ramka ze zdjęciem w środku. Na fotografii byłem ja, całowałem jakiegoś czarnowłosego chłopaka z piegami w policzek. Chłopak się szeroko uśmiechał, to chyba on robił to zdjęcie.
- To mój chłopak?- szepnąłem do siebie i wziąłem ramkę w ręce.- Jestem gejem? Może dlatego tak mi się podobają oczy glona…- zaczerwieniłem się i szybko skarciłem w myślach. W sumie to Zoro był naprawdę przystojny, miał umięśnione ciało, trochę dziwne włosy (co było całkiem słodkie), oczy tygrysa i twarz mafiozo.
Podszedłem do szafy i po otwarciu wyciągnąłem z niej walizkę. Wezmę sobie jakieś ciuchy, nie będę zabierał szermierzowi, kasę też wezmę, będę robić zakupy.
Ale moment… przecież mam własny dom, teraz mogę tu mieszkać. A jeśli ktoś z mojego gangu tu przyjedzie?
Nie, nie mogę siedzieć Zoro na głowie.
Usłyszałem kroki na schodach i po chwili szermierz wszedł do pokoju.
- Nic nie znalazłem prócz broni i kluczyków do samochodu, sprawdzimy potem jaki masz wóz?
- Sprawdzimy.- westchnąłem i usiadłem na łóżku.
- Stało się coś?- spojrzał na mnie ciekawy, a potem na walizkę.- O, dobry pomysł, nie będziesz musiał chodzić w moich ubraniach.- zaśmiał się.- Pomóc ci?
- Nie.- potrząsnąłem głową.- Chyba nie powinienem z tobą mieszkać?
- Dlaczego?- zdziwił się.- Myślałem, że mamy za sobą ten temat.
- Nie chcę ci siedzieć na głowie.- westchnąłem.- Poza tym masz tylko jedno łóżko.
- I kanapę, na której mogę spać bez przeszkód. Pakuj się i spadamy, pomyślałeś o tym jak któryś z twoich się tu zjawi? Mogą cię uznać za „mięso zbędne” i po prostu odstrzelić. Więc nie pieprz i chowaj te ciuchy.
Przestraszyłem się ni na żarty, on miał rację. Byłem pewny, że będąc samemu w tym domu na pewno bym nie zasnął, a będąc w tamtym małym mieszkanku czułem się bardzo bezpiecznie.
Podniosłem się i podszedłem do szafy, zacząłem pakować swoje ubrania, większość to były koszule, marynarki, kamizelki i czarne spodnie. Zgarnąłem też jakieś buty i kosmetyki z łazienki. Z tego co się okazało to w tej szafie była tylko mała część wszystkich moich ubrań. Resztę znaleźliśmy w osobnej garderobie. Niestety nic więcej nie zmieści mi się do walizki. Zoro wziął jakąś broń i pomógł mi z walizką.
- Niestety ale nie wsadzimy tego na motor.- Zoro się uśmiechnął, chyba nie mógł się już doczekać zobaczenia mojego samochodu.
Poszliśmy do garażu, oczywiście po sprawdzeniu całego domu. Jak wiecie nie znaleźliśmy niczego.
Weszliśmy do chłodnego pomieszczenia i zapaliłem światło. Zoro aż wstrzymał oddech.
- Cudowne…- szepnął.
Ja tam nic nie widziałem w tym samochodzie, był ładny, czarny z dwoma białymi pasami przechodzącymi przez środek i widać że sportowy. Nic więcej.
- Jaki to model?- zapytałem się bo jakoś nie pamiętałem…
- Ford Mustang Shelby GT500 - Pojedź nim ja jadę motorem.- dał mi kluczyki uśmiechnął się i wyszedł, na pewno po swój motor.
Ja jestem ciekaw czy ja nadal umiem prowadzić.
Ścisnąłem mocniej kluczyki, otworzyłem drzwi garażu pilotem, spakowałem walizkę i jeszcze jedną torbę i wsiadłem do samochodu.
Wziąłem parę wdechów i włożyłem kluczyk do stacyjki. Czułem się jak na egzaminie na prawo jazdy.

1 komentarz:

  1. Wspaniały rozdział =) nawet nie wiesz jak bardzo brakowało mi twoich wpisów, każdego dnia tutaj zaglądam po kilka razy xD No nic co do rozdziału....BOSKI...podobała mi się reakcja Zoro jak kazał mu się pakować i to natychmiast xD chociaż to zdjęcie mi się mega nie podoba i mam pewna obawy. No nic czekam na następny rozdział =)

    OdpowiedzUsuń