sobota, 3 maja 2014

Książe- rozdział 4 [Zoro x Sanji]



No i napisałam rozdział czwarty, który bardzo mi się podoba~! Mam nadzieję że wam też~! :D
Spróbuję jutro napisać kolejny rozdział zdanego na łaskę boga, trzeba w końcu zacząć kończyć te historie, bo mam pomysły na kolejne :D
Miłego czytania~!

~~~ 

Rozdział 4

Wieść o tym, że Książe ma amnezje nieźle mnie zaskoczyła, ale chyba powinienem się tego spodziewać. Fakt o tym, że blondyn nic nie pamięta bardzo utrudnia sprawę. Nie wiadomo jak on się nazywa, ile ma lat, gdzie pracuje i kim jest. A może być każdym. Chociaż patrząc na jego zadbane dłonie i mistrzowskie umiejętności kucharskie mogę obstawiać że pracuje w restauracji jako kucharz, albo jest modelem bo urody mu nie brakuje. Nawet ta jego zakręcona brewka jest na swój sposób słodka, a te oczy… Takie niebieskie i pewne swego, już dawno takich nie widziałem. Ale zaraz… Jak ja o nim myślę? Dowiem się kim jest i się wyniesie.
Przeszedłem przez ulicę i rozejrzałem się w obie strony, że też zawsze zapominałem drogi… To się skręcało w lewo czy w prawo? Chyba, że szło się prosto… A może zamówię taksówkę?
Wyciągnąłem z kieszeni komórkę i zastygłem. Nie pamiętam adresu…
- Nosz kurwa…- warknąłem pod nosem i schowałem telefon do kieszeni, potem ruszyłem przed siebie, w końcu tam dojdę.
Maszerując tak z dłońmi w kieszeniach i trzema katanami przy pasie ostrożnie oglądałem budynki i ludzi którzy mnie mijali, zwykle tak nie robiłem, ale czasem miałem takie momenty, że interesowała mnie przestrzeń zewnętrzna. A może próbowałem uciec od myśli które krążyły wokół Księcia?
- Hej Zoro!- usłyszałem po lewej głos Usoppa.
Obejrzałem się w tamtą stronę i uśmiechnąłem się lekko. Długonosy chłopak siedział w swoim srebrnym samochodzie i czekał na zielone światło. Bez zastanowienia szybko wsiadłem na miejsce obok kierowcy.
- Yo Usopp, jedziesz może do bazy?
- Eeeee… chciałem jechać po nowe farby ale tam też mogę zajrzeć, a stało się coś?- zapaliło się zielone światło i pojazd ruszył.
- W pewnym sensie.- westchnąłem.- Myślisz, że Robin i Nami będą?
- Nie wiem.- wzruszył ramionami.- Nami miała iść do kosmetyczki a Nico powinna być. Zoro co ci tak zależy?- spojrzał na mnie, ale za chwile znów patrzył się na drogę.
- Wczoraj jak wracałem to znalazłem kogoś…- oparłem głowę o szybę.
- A no tak! Chopper coś tam wspominał, podobna miał kilka obrażeń.
- Ta i dzisiaj się też dowiedziałem, że ma amnezje.- westchnąłem.- I poprosił mnie o pomoc.
- A ty postanowiłeś mu pomóc?- chłopak uśmiechnął się lekko i zaparkował.- Ty nikomu nie chciałeś nigdy pomóc, zwykle byłeś największym sadystą. To zwykle ty rozpruwałeś ludzi na kawałki, obcinałeś palce…
- A w ryj chcesz?- spiorunowałem go wzrokiem i odpiąłem pasy, Usopp był czasem wkurzający, w sumie to wszyscy byli wkurzający, ale i tak uważam ich za przyjaciół.
- Dobra, dobra, przepraszam, ale po prostu chcę powiedzieć, że zwykle się nie angażujesz w nic.- też odpiął pasy i wysiadł.
Siedziba naszego gangu, gdzie powinniśmy być w każdej wolnej chwili znajdowała się w zwykłym wieżowcu i było to zwykłe mieszkanie. Były tam łóżka, kuchnia, łazienka i takie tam. Czasem organizujemy tam imprezy, czasem śpimy, a czasem po prostu gramy w gry planszowe, jednak najczęściej to mieszkanie służy nam do spraw gangu, przyjmujemy tam gości, obmyślamy plany lub czyścimy broń.
Wylazłem z samochodu i snajper zamknął go na klucz, potem razem podążyliśmy na górę. Niestety jak zwykle muzyczka z windy mnie rozdrażniła, słowa znałem już na pamięć, niech ktoś w końcu pomyśli o zmianie piosenki „We are!” na inną.
Dojechaliśmy na siódme piętro i opuściliśmy windę od razu podchodząc do pierwszych drzwi po lewej. Usopp otworzył swoimi kluczami, bo ja zapomniałem swoich, zostawiłem je wczoraj w swojej skórzanej kurtce, a dzisiaj mam na sobie bluzę.
Weszliśmy do środka i od razu do naszych uszu dotarł wesoły krzyk Luffy’ego.
- MIĘSAAAA!!!! NAAAAAMIII!!!
Potem kilka trzasków i wrzask tej rudej baby:
- Zamknij mordę ty głodomorze! Nic nie ma w lodówce przez ciebie!
Zdjąłem buty i poszedłem do salonu od razu siadając na kanapie obok Franky’ego, który zajmował się zdobywaniem nowej broni i naprawianiem jej w przypadku gdy się jakaś popsuła.
- Yo Zoro, yo Usopp, po co przyszliście?- podaliśmy sobie rękę na przywitanie.
- Mam pewną sprawę, wszyscy są?
- Tak, wszyscy!- Luffy, nasz przygłupi szef podskoczył na fotelu radośnie.
- Zoro! Zoro!- do salonu wbiegł Chopper, który był najmłodszy z nas wszystkich.- Jak tam u blondyna?
- Blondyna?- Nami, która zwykle zajmowała się kontaktami i planowaniem grubszych akcji spojrzała na mnie zaciekawiona i przysiadła na ramienniku fotela na którym, siedział Luffy.
- Właśnie o tym chciałem pogadać.- westchnąłem.
- Okradł cię i ci zwiał? Yohohohoho!- tutaj odezwał się Brook, zazwyczaj zajmował się rozrywką, ale też był szermierzem.
- Co? Nie…- zmarszczyłem czoło, w sumie to o tym nie pomyślałem, przecież Książe jest teraz sam w moim domu, może mnie okraść i zwiać. Chociaż na takiego nie wygląda.- Czuje się całkiem dobrze ale…
- Wiesz jak ma na imię?- Chopper uśmiechnął się szeroko i usiadł na krawędzi stolika od kawy, niestety ale na osiem osób mieliśmy tylko dwa fotele i jedną kanapę.
- Nie ale…
- Jeszcze nie wiesz jak ma na imię?!- Nami zrobiła złą minę.- Obudził się w ogóle?
- Tak, zrobił śniadanie i…
- Śniadanie?!- Luffy podskoczył na fotelu i oczy mu się zaświeciły jak małemu dziecku.- Jak on gotuje?!
- Dajcie mi w końcu powiedzieć!- warknąłem.- Wstał, czuje się dobrze ale ma amnezje. Poprosił mnie bym mu pomógł dowiedzieć się kim jest i zajebiście gotuje, jakby był zawodowym kucharzem.
- Sugoooiiii!!! Ja chcę go poznać!
- Rozumiem, że mamy ci pomóc byś ty pomógł jemu?- Nami zrobił dziwną minę.- Nie widzi mi się to.
- No jak mi nie pomożecie to jakoś sam sobie poradzę.- wzruszyłem ramionami.
- Ja tam chcę pomóc.- Robin założyła nogę na nogę i uśmiechnęła się.
- Ja też!- Usopp poklepał mnie po plecach.
- W sumie to ja już pomogłem.- lekarz usiadł po turecku na stoliku.- I chcę dalej.
- Suuuuper, ja też pomogę!- Franky napił się łyka coli.
- Yohohohoho! Ja też~! Coś mu zagram!- Brook usiadł na ziemi.
- JA TEEEEEEEEŻ! MUSZĘ SPRÓBOWAĆ JAK GOTUJE!!!!!- krzyknął Luffy i prawie spadł z fotela z powodu tej ekscytacji.
- No dobra.- Nami westchnęła i odgarnęła kosmyk włosów za ucho.- Też pomogę w końcu jesteśmy przyjaciółmi.
- No dobrze panie szermierzu, jak on wygląda? Opisz go dokładnie.- Robin, która wie wszystko o wszystkim wzięła jakiś notesik i długopis by zacząć notować.
- No dobra…- oparłem się wygodnie o oparcie kanapy, byłem niesłychanie zadowolony z tego, że moi towarzysze mi pomogą.- Jest wysoki, jakoś mojego wzrostu, wieku nie wiem, imienia i nazwiska też nie. Jak go znalazłem był ubrany w czarny garnitur. Ma miękkie blond włosy i grzywka mu zakrywa jedno oko, a oczy ma niebieskie jak morze. Jest bardzo szczupły i blady, i ma zakręcone brewki. Jego ręce są bardzo zadbane, jak się uśmiecha to najczęściej przymyka oczy…- przerwałem na chwilę bo zorientowałem się, że wszyscy przyglądają mi się ze zdziwieniem i zaciekawieniem.- O co wam biega?
- Zoro… Ty… Nigdy tak o kimś nie mówiłeś…- Nami przechyliła lekko głowę.- Lubisz go?
- Co?!- moje policzki zrobiły się ciepłe, co to kurwa za podejrzenia?!- Nie! To znaczy nie uważam go za wroga, ale po prostu zainteresowała mnie jego sytuacja…- zmarszczyłem czoło.
- Coś jeszcze o nim wiesz?- Robin zapisała coś na kartce.
- Mocno kopie, a nawet powiem, że bardzo, z racji tego, że jak mnie kopnął to był osłabiony.
- Kopnął cię?- Chopper zaśmiał się.- Z tego co pamiętam to jego nogi były najbardziej poranione, jakby to nimi się bronił….
- Ta, kopnął mnie by mnie obudzić.- podniosłem koszulkę by pokazać dosyć dużego siniaka.
- Uuuuuu…. Będzie ci znikał przez dwa tygodnie.- Usopp dźgnął mnie w brzuch.
- Złamię ci tego palca.- spiorunowałem go wzrokiem, a on szybko zabrał rękę. Czy moje spojrzenie jest aż tak straszne?
- Chyba wiem kim on jest.- czarnowłosa patrzyła się w swój notesik.
- Kim?
Informatorka podniosła się i podeszła do szafki gdzie zwykle były papiery o różnych ludziach i mafiach. Otworzyła zakodowany zamek i pogrzebała tam trochę. W tym czasie wszyscy siedzieliśmy cicho, czekając w napięciu na rozwiązanie zagadki. W końcu Robin wyjęła jakąś teczkę, otworzyła ją, obejrzała szybko i odwróciła się do nas.
- Tak, jak myślałam.- uśmiechnęła się i dała nam teczkę byśmy wszyscy obejrzeli.
Gdy zobaczyłem kim jest Książe, to przez kilka chwil nie mogłem w to uwierzyć i przede wszystkim się ruszyć. Podniosłem lekko głowę i spojrzałem na przyjaciół.
- Jedźmy do mnie.- mruknąłem zamykając teczkę.
Oby się nie okazało, że Książe zostanie naszym wrogiem.

2 komentarze:

  1. Matko to było BOSKIE!!! Ale jak można przerwać w takim momencie? Błagam cię napisz kolejny rozdział bo po nocach nie będę mogła spać!! Ta akcja Zoro z Usopp'em boska powaliłą mnie na kolana =)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też, ja też, ja też czekam:)! Super się rozwija sytuacja:)
    Dobrze oddajesz charaktery załogi:) Fajnie Zoro z Usoppem się kłócą xD

    OdpowiedzUsuń