No to macie pierwsze~!
~~~
Zielony kapturek
W tym opowiadaniu nie występują Brook i Franky, nie miałam
dla nich ról, chociaż… mogli grać drzewa XD
Wchodzi
Usopp na scenę ubrany w garnitur Sanji’ego.
Usopp:
Daleko od morza, wręcz jakieś dziesięć minut drogi, w małym domku, żył sobie
mały chłopczyk… To znaczy dziewczynka! Nazywano ją Zielonym kapturkiem,
ponieważ, nosiła zieloną pelerynkę. Pewnego dnia, matka dziewczynki kazała jej
iść do babci.
Usopp
schodzi ze sceny, na nią wchodzi Robin w fioletowej sukni i Zoro w zielonej pelerynce
z kapturem na głowie i trzema katanami przy boku.
Zoro:
Dlaczego to ja musze się zawsze ośmieszać? (narzeka pod nosem)
Robin:
Droga córeczko, dostałam informację od narratora, że twoja babcia, chce, bym
wysłała jej pieniądze. Jednak nie wieże naszej poczcie i daję ci zadanie
dostarczenia pieniędzy. Znam twoją skłonność do skręcania w złe drogi, więc
weźmiesz ze sobą psa.
Na
scenę wszedł Chopper.
Chopper:
Hau, hau.
Zoro:
Dobra, dawaj te kasę. (podrapał się po głowie)
Robin
przekazała kapturkowi koszyk z pieniędzmi i zeszli ze sceny. Na scenę wchodzi
Zoro i Chopper i chodzą w kółko, zza sceny słychać głos Nami:
Nami:
Miałeś podskakiwać durniu!
Kapturek
zignorował głos i stanął:
Zoro:
Oi! Piesku! Mam ochotę na sake!
Chopper:
A ja na watę cukrową…
Na
scenę wchodzi Sanji z roztrzepanymi włosami, w rozpiętej marynarce i koszuli,
na głowie miał zawiązany swój krawat, a w ustach miał sztuczne kły:
Sanji:
Oi! Glonie, gdzie leziesz?
Zoro:
Piesku bierz go! To zboczeniec!
Chopper:
To ty masz katany!
Sanji:
Gdzie leziecie pytam się!
Zoro:
Do babci ero wilku!
Sanji:
Głupie marimo!
Zoro
rzucił się na Sanji’ego i zaczęli się bić, a pies zaczął ich uspokajać.
Kapturek dostał parę kopnięć w brzuch, a wilk został parę razy uderzony kataną.
W końcu udało się ich rozdzielić..
Zoro:
Ja idę do babci. (machnął ręką)
Zoro
i Chopper zeszli ze sceny.
Sanji:
Znajdę tą sałatę! I ją zjem! Będę miał niestrawności, ale ją zjem!
Sanji
zszedł ze sceny, było stamtąd słychać „Mellorin, mellorin!” Na scenę zostało wniesione
łóżko przez Usoppa i Choppera, w łóżku siedziała Nami przebrana za babcię.
Usopp:
Po długiej wędrówce i dwóch zgubieniach, Zielony kapturek i piesek dotarli do
babci.
Usopp
schodzi ze sceny i wchodzi na nią Zoro.
Nami:
Chlałaś, czuć od ciebie.
Zoro
się powąchał.
Zoro:
Dzisiaj nie piłam…
Nami:
Śmierdzisz. Masz moje pieniądze?
Zoro:
Tak, mam.
Zoro
podszedł do babci i usiadł na łóżku
Nami:
Chyba mi wnuczkę podmienili, bo za brzydka jesteś.
Zoro:
A ty jesteś stara!
Nami:
Jak śmiesz! Mam osiemnaście lat!
Zoro:
To dlaczego jesteś młodsza od mojej matki i ode mnie?!
Nami:
Nie wiem! To przez ten krem na młodość! Dawaj te pieniądze!
Zoro
dał babci koszyczek, Nami zaczęła przeliczać pieniądze:
Nami:
Pamiętasz wnusiu o swoim długu?
Zoro:
Jakim długu?!
Nami:
Za to, że jadłaś moje żarcie na wigilii! Wilku! Chodź tu!
Na
scenę wchodzi Sanji z papierosem w ustach.
Sanji:
Taaaak? Moja piękna!
Zoro:
A ty nie miałeś jej zjeść?!
Sanji:
Zakochałem się od pierwszego wejrzenia! Zjedzenie tej pięknej istoty było by
grzechem!
Nami:
Przestań gadać i schowaj pieniądze w sejfie, a ty (wskazała na Zoro) wypad z
mojej chałupy bo każę ci za czynsz zapłacić.
Na
scenę wpada Luffy w stroju myśliwego.
Luffy:
OI!!!!
Chopper:
To co z bajką? Wilk powinien zginąć!
Luffy
spojrzał na Sanji’ego i wycelował w niego sztuczny pistolet.
Luffy:
Mięcho!!!!!
Sanji
i Luffy zbiegli ze sceny i słychać było strzały pistoletu. Nami zostaje
wyniesiona w łóżku przez Zoro i Choppera. Na scenę wchodzi Usopp.
Usopp:
Zielony kapturek został brutalnie wygoniony z domku babci, ponieważ, jego
kochana babcia rzucała w niego kapciami, pieskowi również cudem udało się
uciec. Wilk został postrzelony przez myśliwego, jednak organizacja do praw
ochrony zwierząt ukarała za to zamachowca. Babcia w końcu wylazła z łóżka i
podjęła pracę komornika. A narrator został dzielnym królem mórz z
pięciotysięczną armią na czele i z taką drużyną rozpoczął swe przygody!
Pierwsza miała miejsce…
Słychać
głos Nami zza sceny:
Nami:
Zaraz cię walnę!
Usopp:
Koniec bajachny! (krzyczy z przerażoną miną)
Hah xD zachowania typowe dla bohaterów;D świetne:D Oddałaś każdego tak, jakby naprawdę zmuszono go grać w przedstawieniu:)
OdpowiedzUsuńJprdl, to bije na łeb wszystkie sztuki. Taki kapturek to ja rozumiem :D
OdpowiedzUsuńMmmmm SUUUUUUUPAAAAAR. Nie no po prostu cudo! Moment gdzie zoro do choppera, że sanji to zboczeniec bezcenny xd Myślę że franky nadawałby się drwala a brook na zwyczajnego grajka w tle. Mogłabyś dodać jeszcze reakcje widzów ;)
OdpowiedzUsuńCo do opowiadania to cudeńko i na pewno przeczytam to jeszcze nie raz.
Zajebiste <3 Chociaż myślałam, że Nami będzie kapturkiem, a Zoro babcią xDDD Chcę to zobaczyć na scenie, w anime ! Gdziekolwiek <3
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością przeczytam to jeszcze nie raz <3 Dzięki za poprawę humoru i życzę Weny ;*
XDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńZakrztusiłam się. Cudowne.
W trzeciej klasie podstawówki grałam w sztuce "Zielony Kapturek" główną rolę xD Przypadek? Nie sądzę XDDD
OdpowiedzUsuńW trzeciej klasie podstawówki grałam w sztuce "Zielony Kapturek" główną rolę xD Przypadek? Nie sądzę XDDD
OdpowiedzUsuń