Dobra! Koniec biadolenia, czas na notkę~!
~~~
BADYL
Sanji wyszedł na zakupy, akurat zatrzymali się na ciekawej
wyspie, a Luffy żre tyle, że co chwila trzeba uzupełniać zapasy. Szedł sobie
wolnym krokiem na zatłoczony targ, już z tej odległości czuł piękny zapach
świeżego pieczywa, który zmieszał się ze świeżością poranka. Blondyn taką
pogodę lubił najbardziej, było ciepło i słonecznie, jednak wiał lekki, chłodny
wiaterek, to cudowny klimat na zakupy.
Gdy doszedł na miejsce nie mógł się nadziwić różnorodnością produktów
będących na straganach. Niektórzy sprzedawali piękne rybki, inni jędrne owoce i
warzywa, a jeszcze inni słodkie wypieki i pieczywo. To był po prostu raj dla
kucharza.
- Jaka piękna ryba…!- Sanji zachwycił się długim i błękitnym
węgorzem, już dawno nie przyrządzał tego gatunku, a jeszcze gdyby go tak
uwędzić, byłby jeszcze lepszy.
Jednak miał dosyć ograniczony budżet, bo Nami kazała kupić
tylko niezbędne rzeczy, no cóż kucharz będzie musiał zadowolić się przyprawami
i mięsem, ryby kupi na następnej wyspie.
Chłopak odszedł od straganu i przechadzał się dalej. Wyjął z
kieszeni paczkę papierosów i wyciągnął jednego zaraz wkładając sobie go do ust
i zapalając go zapalniczką. Nikotyna od niepamiętnych dziejów była wyśmienitym
towarzyszem przechadzek.
Minęła może godzina, a Sanji nawet nie był w połowie targu,
to wszystko sprawiało mu taką radość… Zatrzymywał się przy każdym stoisku i
dokładnie oglądał produkty które go interesowały. Zatrzymał się też by
popatrzeć na małą dziewczynkę która gra na skrzypcach i jej tatusia który
dopełniał dźwięki jej instrumentu wiolonczelą.
- Cudowna muzyka.- uśmiechnął się gdy oboje skończyli utwór,
złapał mocno jedną ręką papierową torbę w której miał kupione produkty i drugą
wyjął z kieszeni kila monet. Wrzucił je do pokrowca od skrzypiec i mocno złapał
torbę bo zaczęła się niebezpiecznie przechylać.
- Dziękuję~!- brunetka uraczyła go słodkim uśmiechem i znów zaczęła
grać.
Sanji zostałby tu dłużej jednak musiał jeszcze kupić wiele
rzeczy, odwrócił się z zamiarem pójścia w dalszą drogę jednak coś mu stanęło na
drodze, a raczej ktoś.
- Masz, badyl dla ciebie.- przed nim stał Zoro cały spięty,
trzymał przed nim wyprostowaną rękę, a w dłoni trzymał ślicznego niebieskiego
kwiatka.
- Marimo?- blondyn rozszerzył oczy zdziwieniu, nie mógł
wyjść z podziwu, że ten glon zrobiłby coś takiego i do tego się nie zgubił.- Co
ty wyprawiasz?
- Podobno jest jadalny.- mruknął i na jego policzkach
pojawiły się wielkie rumieńce.- Więc to przyprawa.
- Nie wiem czy to tak działa glonie.- Sanji się uśmiechnął i
przyjął kwiatka.
- To ja idę się czegoś napić.- szermierz chciał się szybko
wycofać, ale kucharz zatrzymał go kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Dziękuję Zoro.- uśmiechnął się.- Bardzo ładny.
- Proszę.- jego policzki zrobiły się czerwone jak pomidory.-
Napijesz się dzisiaj ze mną na statku?
- Tak.
Zoro uśmiechnął się lekko i wycofał, niedługo potem znikł w
tłumie.
Sanji zapalił sobie kolejnego papierosa i włożył sobie
kwiatka za ucho by jego błękitne kwiatki zdobiły jego głowę, potem z uśmiechem
na ustach ruszył dalej oglądając stragany.
- Kto by pomyślał Zoro,
że dasz mi kwiatka do jedzenia…
- A co? Nie podobał ci
się?!
Uroczo =) "masz badyl dla ciebie" hahaha padłam, kocham Zoro i te jego teksty xD Cudny one-shot =)
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że szybko produkujesz xD Nie długie treści ale naprawdę szybko:) Podziwiam bo mi się pisze coraz wolniej^^'
OdpowiedzUsuń"Nikotyna od niepamiętnych dziejów była wyśmienitym towarzyszem przechadzek"- bardzo fajne było to zdanie:) Zawsze fascynuje mnie na ile sposobów można opisać nałóg blondyna i każdy robi to inaczej:) Genialne.
haha xD o tak, Zoro nauczył sie jak przekonywać do seksu;D brawo! Badyl świetny xD